PAN BÓG NIE SŁYSZY GŁUCHYCH
ALEKSANDER JUREWICZ
data wydania: 1995 (data przybliżona)
ISBN: 83-85893-14-8
liczba stron: 90
Ten ostatni przystanek naszego życia, gdy kumulujemy wszystkie doświadczenia i coraz częściej powracamy do czasów minionych. To chwilowe zawieszenie, jak kadr wyrwany z odłamków naszego życia, któremu teraz przyglądamy się. Dzieciństwo, młodość i starość - ta ostatnia czeka na pociąg w nieznane. Wiek starczy przysparza coraz więcej trudu, ale i może być wyzwalający. Wiele zależy od tego, jaki mamy stosunek do życia, a także kto ''opowiada starość". Reprezentowana przez sztukę na przestrzeni wieków problematyka starości jest różnorodna, nie sposób z tego wachlarza wydobyć konkretu. Starość jest równie skomplikowana, co pozostałe etapy życia, a każdy z nas kształtuje swój własny jej obraz. Zapewne każdy chciałby aby nasz własny, ostatni etap życia był najbliższy przedstawieniom, jak z obrazów Inge Löök:
bądź choćby taki, jak w filmie animowanym w reżyserii Mascha Halberstad'a:
Obie wersje, w formie obrazów z zabawnymi staruszkami, jak i ta animowana ukazują pozytywne podejście do życia w starczym wieku. I mimo, że ta pierwsza wydaje się mniej realna (przesyt wigoru u tych starszych Pań), to mimo wszelkich wyolbrzymień dodaje otuchy, zachęty aby cieszyć się z życia takim, jakie ono jest. Zapomnieć się, wyjść z ograniczeń, powalczyć ile starczy sił. Druga zaś wersja przedstawia ok. 90-letniego starca, który otrzymuje niespodziewany prezent, jaki wydaje się dość zabawny, jak na jego wiek! A mimo to, przedmiot ten wywołuje szereg wspomnień i przede wszystkim – uśmiech. I takie też jest przesłanie animacji, która choć utrzymana w smutnym nastroju wyłania coś istotnego, a mianowicie ukazuje zmagania z samotnością, gdzie dobre samopoczucie, radość i pogoda ducha mogą również towarzyszyć człowiekowi w jego sędziwym wieku.
W dość subtelny sposób została natomiast ukazana starość w tworzywie literackim, w powieści Aleksandra Jurewicza Pan Bóg nie słyszy głuchych. W tej krótkiej, ale wartościowej powieści mamy niezwykle kunsztowną nastrojowość, zbliżoną niemal do tej ze Sklepów cynamonowych Brunona Schultza. Liryczność opowieści sprawia, że starość zostaje uwznioślona, jakby była czymś niezwykłym, niemal świętym. A my, czytelnicy zostajemy emocjonalnie poruszeni, niemal zahipnotyzowani tak wprawnie skonstruowanymi opisami starczości.
Pan Bóg nie słyszy głuchych to opowieść stanowiąca kontynuację Lidy, ze względu na fabułę, bohaterów oraz chronologię. Głównym bohaterem poprzedniej powieści był pięcioletni chłopiec - Alik, którego Historia przymusowo przenosi z białoruskiej Lidy do Polski (w 1957 roku). Pan Bóg nie słyszy głuchych przekazuje zaś dalsze losy tego chłopca (po pięciu latach), wychowującego się podczas odwiedzin u dziadka - Stefana w łódzkiej dzielnicy Bałuty. Ten starzec samotnie (bez swojej żony - babci Malwiny), przesiedlił się do Łodzi. Obcowanie zaś wnuka z dziadkiem, a więc młodości ze starością okazuje się ważnym składnikiem inicjacji.
Na szczególną uwagę zasługuje w tym utworze sposób, w jaki autor nakreśla postać dziadka. Dorosły narrator zniża się do punktu widzenia swojego dziecięcego bohatera, poddaje się perspektywie poznawczej kilkuletniego Alika. Ponieważ dzieci z reguły operują myśleniem obrazowym, Alik obserwujący dziadka będzie próbował zdefiniować jego stan emocjonalny przez pryzmat własnej wrażliwości (zgodnie z logiką współodczuwania), opierając się na skojarzeniach. Ponieważ niezrozumienie ujawniane przez dzieci, opiera się właśnie na rozbudowie – systemu skojarzeń, stąd najczęściej stosowanym środkiem jest właśnie porównanie, które łączy rzecz ze skojarzeniem uczuciowym. W Pan Bóg... niemal roi się od subtelnych, urzekających porównań. Dlatego dziadek będzie wydawał się Alikowi - zmęczonym łabędziem, aż do momentu, gdy przybierze kształt liścia klonowego:
(…) który mógł być porwany przez najlżejszy podmuch wiatru i uniesiony nad ulicami miasta … i odlatywałby w inne strony, do innego miasta, do lepszego świata [PBG, 48].
Porównanie dziadka m.in. do klonowego liścia ma na celu wyrażenie bólu i cierpienia, jakie ten próbował ukryć w milczeniu, gdyż dziadek często milczący: porozumiewał się ze mną ruchem ręki, spojrzeniem zamglonych ciągle oczu… [PBG, 48]. Jednakże dziadek zawsze powraca do swej stałej formy - zmęczonego szarego łabędzia. Dopełnieniem do dziadkowego wizerunku są wzruszające szkice: dziadka - lunatyka, dziadka - okrętu oraz dziadka z motylami na twarzy. Powstają one podczas rytualnych wypraw Alika z dziadkiem do urzędu:
Jest już chyba późno, bo dziadek wydłużył krok i z tyłu wygląda jak lunatyk albo okręt kołysany przez podziemne fale. Czasami ogląda się czy nadążam za nim, a wtedy widzę skrawki gazet przyłożone na skaleczenia przy goleniu, jakby niósł na swojej twarzy uśpione motyle [PBG, 10].
Wnikliwej obserwacji podlegają także poszczególne części ciała starca; oczy, twarz, plecy, palce, a także płuca, jako podatne na upływ czasu, czy wszelkie wysiłki. Powstał więc w wyobraźni narratora obraz dziadka - tułacza, stojącego samotnie, z workiem gnijących jabłek u nóg, na peronie:
(…) miasta z czarno dymiącymi kominami, a że dzień był wietrzny, dziadek zamiast powietrza wciągał dym do swoich dziurawych płuc… [PBG, 12].
Podobnie bolesny, przejmujący jest wizerunek dziadka, który:
Jak ryba rzucona na piasek usiłował złapać choć trochę powietrza, lecz tylko wydawał pisk ze swoich postrzępionych płuc, niczym z podziurawionej harmonii [PBG, 38].
Obcowanie Alika (dziecka) z dziadkiem (starością) jest niezwykle ważnym elementem inicjacji. Dzieciństwo będące ruchem, działaniem i poznawaniem świata obcuje tu ze starczym bezruchem, a więc ,,zmaga się z zaledwie przeczuwanym lękiem nieodwracalności rozpadu materii” [ A. Czyżak, ,,Starość urzeczowiona – znaki końca wieku…” , s. 273-274]. Relacje wnuka z dziadkiem są zatem czasem zdobywania przez Alika świadomości o tragizmie ludzkiego życia poprzez obserwację zmagań starca z codziennością (także bezpośrednie zetknięcie się ze śmiercią oraz udział w pogrzebie i stypie, aż po zniknięcie psa). Mamy zatem obraz starczości opisany oczami/ wyobraźnią dziecka, ale uważam, że jest on niemniej prawdziwy, realny i piękny, co pozostałe przywołane przeze mnie możliwe sposoby reprezentacyjne.
Mam nadzieję, że choć częściowo udało mi się ukazać, jak wartościowa, wzruszająca i pełna emocji może być ta książka. Zaledwie nakreśliłam jej piękno, którego pełniejszy obraz uzyskamy dzięki sięgnięciu po nią. Myślę, że ta książka należy do nielicznych, które w tak przejmujący sposób ukazują relacje wnuka z dziadkiem, jako starszym człowiekiem.
A Wy, jakie moglibyście polecić literackie, malarskie, filmowe i nie tylko, propozycje ukazujące relacje; wnuki - dziadkowie, dzieci - staruszkowie, młodość - starość ?
Zapraszam do dyskusji!
Photo by http://pixabay.com/pl/users/debowscyfoto-243623/ |
Wszelkie cytaty z książki:
Jurewicz Aleksander, Pan Bóg nie słyszy głuchych, Gdańsk: Marabut 1995
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz