poniedziałek, 12 stycznia 2015

PISARSTWO ,,MISTRZA GROZY" POWOLI GAŚNIE?

Cmętarz zwieżąt

Stephen King


Tłumaczenie:       Paulina Braiter
tytuł oryginału:    Pet Sematary
wydawnictwo:     Prószyński i S-ka
data wydania:     12 maja 2009
ISBN:                   9788376481241
liczba stron:        424








   Tytułowe ,,Pet sematary" zostało przetłumaczone celowo, jako Cmętarz zwieżąt'', co może prowokować. Jeśli mamy wrażliwość na punkcie pisowni polskiej udzieli nam się zmysł detektywistyczny, skąd takie zamierzenie? Wystarczy sięgnąć po książkę, a odpowiedź znajdziemy sami. I dzięki naszej wnikliwości, będziemy mogli odbyć podróż po przerażającym świecie kota z okładki książki. Jednak znakomity warsztat pisarski S. Kinga sprawi, że najpierw polubimy potulnego kociaka, ulubieńca córki głównego bohatera - Luisa Creeda. Być może zaskarbią naszą sympatię, a nawet zaczniemy identyfikować się z niektórymi postaciami, jakie wnikliwie przedstawi nam autor powieści. I tak wraz z rodziną Creedów poznamy początkowo obiecujące i urocze miejsce w Ludlow do którego przeniosą się wraz z dwójką dzieci i kotem. Zaczniemy odczuwać atmosferę grozy miarowo snutą przez Kinga. Jeśli jesteśmy wrażliwcami, to być może polubimy dwoje schorowanych staruszków - Juda i Normę Crandall, którzy będą sąsiadować z rodziną Creedów. I jż od samego początku opowieści będziemy przeczuwać grozę czającą się nieopodal, tuż za domami w postaci Cmentarzyska Micmaców. Zaczniemy poznawać tajemnicę Juda Crandalla, którą ten niechętnie będzie dzielił się z nowym sąsiadem. I w pewnym momencie serce zacznie nam bić coraz szybciej, szybciej, jeszcze szybciej!, jak byśmy to my biegli za kimś bliskim, tak jak Luis za swoim synem, który oszalały wybiega na drogę pod ciężarówkę. I to wydarzenie zacznie napędzać kolejne, jeszcze bardziej wzruszające i mroczne. Staniemy się świadkami zajść nieracjonalnych, ale będziemy chłonąć je, aż zapomnimy, co prawdziwe, a co realne. Takie właśnie światy kreuje King - splatając ze sobą niemożliwe z możliwym, prawdę z kłamstwem, szaleństwo z racjonalnością i jeszcze coś... ciągle będziemy czuli, jakby coś kryło się w mroku, czekało cierpliwie, chełpiło się każdą chwilą tego, że Ty odczuwasz niepokój, doświadczasz wszelkich stanów lęku. Ciągłe napięcie, jakie wywołuje ta książka, spotęguje Twoje nienasycenie, pragnienie rozwiązania drażniącej zmysły zagadki, poznania prawdy. Zaskakujący jest dla mnie pewien motyw, jaki pojawia się w tej powieści, a mianowicie – wskrzeszanie do życia. Zauważyłam pewne podobieństwo z Frankensteinem (wersja książkowa, jak i fimowa), który mógł być źródłem z którego King zaczerpnął pomysł. Jednak to zaledwie kilka kropel, w przeciwieństwie do opowieści filmowej – Frankenweenie, którego twórca pełnymi garściami, jakby zaczerpnął z obydwu źródeł, a zwłaszcza z ,,Cmętarza zwieżąt”. Warto przyjrzeć się tym podobieństwom, w jaki sposób każda z wersji przedstawia swojego ,,feniksa z popiołu” , jak inspirujące i intrygujące są te pomysły.

Nie chcę zdradzać fabuły książki, bo myślę, że warto samemu wejść w ten mrok i doświadczyć czegoś, co na pewno pozostanie w nas na zawsze. W moim subiektywnym odczuciu, ta książka jest jedną z lepszych Stephena Kinga, obok m.in. ,,Misery”, ,,Lśnienia”, ,,Miasteczka Salem”, czy zbioru - minipowieści ,,Cztery pory roku” (,,Skazani na Shawshank”, ,,Zdolny uczeń”, ,,Metoda oddychania’’, ,,Ciało”). Obecnie, coraz częściej wśród faworytów Stephena Kinga, jak i nie tylko, pojawiają się negatywne opinie, co do ostatnio wydawanych powieści (począwszy choćby od mega powieści ,,Doktor sen”). A więc pojawia się pytanie, czy literackie światy Stephena Kinga już się przejadły czytelnikom? A może wypala się sam autor, nie zaskakuje już tym, co ma do zaoferowania? (niegdyś, sypał pomysłami, które wyciągał niczym asy z rękawa). Dawniej, nie tyle reklamy kusiły do czytania jego książek, komercyjna otoczka, co nasza nieprzymuszona wola. Pokusa, którą zasiał w nas, aby z niecierpliwością czekać na każdą nową jego opowieść.  A może odchodzi w zapomnienie, bo coraz częściej pojawiają się nowi twórcy opowieści grozy?(sprawniej wpasowują się w gusta, zapotrzebowania czytelnicze). To tylko spekulacje, jednak ja zawsze pokornie kłaniam się opowieściom Kinga,  wraz z nimi wchodziłam w dorosłość. Fascynuje mnie wylewność opisów, kunsztowna projekcja światów i postaci, tuzin pomysłów przyprawiających o dreszcze, zaskakujące zwroty akcji, erudycja, co czyni  go ,,mistrzem  grozy” (nikt nie będzie w stanie umniejszyć, czy odebrać mu tego tytułu). Nawet jeśli  ,,mistrzowi horroru" przyjdzie zejść ze sceny, zawsze właściwie będzie na niej stał,  gdy tylko ktoś sięgnie po jego powieści. 

Polecam ,,Cmęntarz zwieżąt”, jak i wiele innych powieści Stephena Kinga! A sama powracam do intrygującej lektury ,,Martwa strefa".






1 komentarz:

  1. Czeka w kolejce na przeczytanie. Ale przedtem mam w planach sięgnąć po "Lśnienie".

    OdpowiedzUsuń